Ostatnio pisałam o San Sebastian przeczytasz tutaj, natomiast dzisiejszy wpis poświęcę stosunkowo niewielkiemu miastu w Hiszpanii, którym jest Salamanka. Dlaczego jest miastem uniwersyteckim pisanym krwią wyjaśnię w trakcie.
Miejscowość znajduje się na zachodzie kraju stosunkowo blisko granicy z Portugalią. We wrześniu rano temperatura sięgała ok. 15 stopni, ale nie zrażajcie się ledwo wyjdzie słoneczko i już zrobi się przyjemniej.
CATEDRAL VIEJA I NUEVA
Salamanka słynie tak na prawdę z kilku rzeczy. Zacznę może od architektury sakralnej z elementem zaskoczenia. Konkretnie mam na myśli Catedral Vieja i Nueva.
Oczywiście nie chcę Was zalewać tylko informacjami z tej kategorii, ale akurat Hiszpania to jeden z krajów, gdzie jest tego na prawdę sporo. Jednakże w tym przypadku niektóre budowle sakralne są godne uwagi. Powiedziałabym, że to istne perełki architektoniczne.
Dlaczego zaliczam do tego właśnie te w Salamance?! Po pierwsze, tak na prawdę to dwie katedry w jednej.
Część stara przede wszystkim reprezentuje różne stadia gotyku hiszpańskiego, ale zawiera też pewne elementy związane z średniowiecznymi fortyfikacjami obronnymi. Catedral Nueva z kolei styl barokowy i plateresco.
Stara część katedry ma wiele perełek, ale to nowsza część spija całą śmietankę.
Nowa część powstała, kiedy już ta pierwsza nie była w stanie wszystkich pomieścić.
Od wewnątrz wygląda imponująco, można nabawić się bólu karku spoglądając w
górę. Dlatego, też bliżej końca, mniej więcej na środku umiejscowiony
jest fragment lustra, chyba weneckiego w którym odbija się sklepienie.
Do tego podtrzymujące sklepienie kolumny i wpadające przez witraże
światło wywołuje wręcz odczucia mistyczne. Pokazuje cały majestat
budowli.
ELEMENT ZASKOCZENIA
No tak, ale gdzie tu element zaskoczenia?! Otóż już wyjaśniam. Nowa część powstała pomiędzy XVI- XVIII wiekiem. Jak wszyscy wiemy o lotach w kosmos nawet nikt nie marzył, co nie?!
To pomyślcie, że przy jednych drzwiach prowadzących do środka został wyryty kosmonauta!! Skąd u licha on się tam wziął?!
Nie kochani nie przez UFO, ale przez żartobliwego rzeźbiarza odnawiającego wejście Puerta de Ramos. Znajdziecie też tam smoka z lodami. Taki to oto mały element zaskoczenia.
Nie kochani nie przez UFO, ale przez żartobliwego rzeźbiarza odnawiającego wejście Puerta de Ramos. Znajdziecie też tam smoka z lodami. Taki to oto mały element zaskoczenia.
SALA TORTUR
Jednak najbardziej spodobała mi się sala tortur. Tak na poważnie to
sala, gdzie każdy student zdawał egzaminy. Chociaż wierzcie mi nie
chcielibyście tam zdawać. Krzesło wygląda niczym jak krzesło elektryczne,
a stopy opierasz o wyżłobiony kamień, a tuż za nim sarkofag z prochami świętego (okolonego dodatkowo szybą). Bardzo "przyjemnie" nie sądzicie?! Heh
UNIWERSYTET
Przejdźmy teraz do uniwersytetu. Ten oto budynek uniwersytecki jest jednym z najstarszych w Europie i najstarszym w Hiszpanii. Został założony w XII wieku. Sama fasada robi już wrażenie, ozdobiona została licznymi elementami ornamentyki.
ŻABA
Ponadto bardzo dawno temu panny miał w zwyczaju udawać się pod tą właśnie fasadę i szukać żaby na jednej z czaszek. Ta która ją znalazła wierzyła, że wyjdzie za mąż. Wbrew pozorom nie tak łatwo jej dopatrzyć bez podpowiedzi. Chyba, że macie sokoli wzrok. Wy ją widzicie?
Podpowiem, że jest ona na lewej czaszce. :)
KREW
Dodatkowo zaraz Wam wyklaruję kwestię skąd wziął się główny temat posta, czyli miasto uniwersyteckie pisane krwią.
Na dziedzińcu po przejściu bramy ze wspomnianą ciekawą fasadą, na jednej ze ścian widnieją czerwone napisy na ścianie. Są to słowa pisane właśnie krwią.
Historia mówi, że jeden ze studentów po znalezieniu słynnej żaby, zdaniu egzaminów i wzięcia udziału w korridzie wymieszał krew byka z tlenkiem żelaza i napisał z tej całej radości słowo Victoria (Zwycięzcy) oraz datę zdania egzaminów i swoje dane.
Historia mówi, że jeden ze studentów po znalezieniu słynnej żaby, zdaniu egzaminów i wzięcia udziału w korridzie wymieszał krew byka z tlenkiem żelaza i napisał z tej całej radości słowo Victoria (Zwycięzcy) oraz datę zdania egzaminów i swoje dane.
W pewnym sensie tradycja przetrwała do dziś i każdy student, który zapłaci władzom uczelni może umieścić swój napis Victoria.
Jak widzicie miasto pod tym względem nie wieje nudą, a liczni studenci "biją się" o miejsce na uczelni. To są jak dla mnie, najciekawsze punkty miasta.
PLAZA MAYOR
Ponadto warto przespacerować się na Plaza Mayor. Możecie nie wiedzieć, że miejsce to było uwiecznione w filmie "8 części prawdy" z 2008 roku. Jak się dowiedziałam prawdziwy plac widzimy jednak tylko podczas kręcenia z lotu ptaka. Władze miasta nie zgodziły się na zamknięcie placu na dłuższy czas kręcenia filmu. Resztę kręcono w Meksyku budując makietę tego placu.
Sam fakt, że spośród wielu możliwych miejsc, to właśnie na tym placu postanowili umieścić główną akcję filmu daje do myślenia.
CZAS NA ODPOCZYNEK
Kiedy zmęczycie się zwiedzaniem zawsze możecie skoczyć na gorącą czekoladę do Valor, ponoć serwują tam jedną z lepszych albo ruszyć do sklepu po żabkę na szczęście.
DOM MUSZLI
Jeżeli jednak byłoby Wam mało zwiedzania warto również skoczyć do Domu Muszli. Jest to rezydencja ozdobiona muszlami symbolizującymi wędrówkę właściciela do Santiago de Compostela.
W tej chwili miejsce to pełni funkcję biblioteki publicznej.
W tej chwili miejsce to pełni funkcję biblioteki publicznej.
Jak widzicie trochę tego jest i odwiedzając to miejsce nudzić się nie będziecie. Zdecydowanie starczy jeden dzień, aby wszystko zobaczyć.
Trochę się rozpisałam, ale mam nadzieję, że Was nie zanudziłam. Gdyby ktoś Was tam zaprosił pojechalibyście? Jaki ze wspomnianych elementów najbardziej przypadł Wam do gustu?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz