poniedziałek, 12 października 2015

ZWIEDZANIE BRUKSELI



Dzisiaj zawitamy w zupełnie innym kraju, czyli BelgiiOpowiem Wam o jej stolicy, którą jest Bruksela. Odwiedziłam miasto zupełnie przypadkiem i spędziłam w nim właściwie niecałe dwa dni. Według mnie zupełnie tyle czasu starczy, aby zobaczyć główne atrakcje turystyczne miasta.

Szczerze mówiąc wcześniej nawet mnie tam nie ciągnęło i nie sądziłam, że jest tam coś szczególnego poza siedzibą Parlamentu Unii Europejskiej. Jednak szybko zmieniłam zdanie.

Nie powiem, że byłam zobaczyć Parlament Unii Europejskiej, czy Atomium (model kryształu żelaza powiększony o 150 mld razy), ale szczególnie mnie ten typ atrakcji nie interesował. Dlatego tą część pominę, jeśli nie macie nic przeciwko. Oczywiście jak będziecie mieli okazję to skorzystajcie, jak najbardziej.

DOJAZD Z LOTNISKA



Najważniejsze zabytki miasta zobaczycie nie korzystając wcale z komunikacji miejskiej. Poza rzecz jasna dojazdem z lotniska do samego miasta.

W zależności od lotniska docelowego (Zaventem- ok 3 euro z automatu, Charleroi - ok. 15- 17 euro) dojedziecie do Brukseli specjalną komunikacją autobusową lub kolejową; albo łapiąc autostop (od razu powiem, że ten wariant nie jest taki prosty do zrealizowania, ale też nie jest niemożliwy).

Na stronach danego lotniska znajdziecie dokładne informacje odnośnie dojazdu do miasta z lotniska/na lotnisko. Dlatego, też nie będę tej kwestii tutaj rozwijać.

Jeżeli jednak będziecie mieli jakieś pytania to śmiało pytajcie w komentarzach albo bezpośrednio wysyłajcie pytania na maila (adres mailowy znajdziecie w zakładce Kontakt).

Skupię się zatem na samej kwestii zwiedzania, kulinariów itp. To do dzieła!

ZWIEDZANIE



Zacznijmy zatem od rynku Grand Place, który według mnie jest piękny i zadbany. Znajdziecie na jego terenie cudowne kamieniczki- dawne domy cechów kupieckich, ratusz późnogotycki oraz tzw. Dom Króla- pałac, gdzie obecnie mieści się Muzeum Miejskie.

Podobno rynek ten należy do najładniejszych w Europie i zupełnie się z tym zgadzam.

Miejsce słynie również z dywanu żywych kwiatów układanego raz na 2 lata w sierpniu.


Polecam odwiedzić to miejsce jeszcze wieczorem poczujecie wtedy, klimat miejsca i zobaczycie jak wtedy wygląda cudownie.

Dom Króla
Dodatkowo zaraz przy Ratuszu znajduje się posąg przedstawiający agonię Everarda ’t Serclaesa (był to dowódca, który odparł najazd na miasto w XIV wieku), którego trzeba dobrze wygłaskać, aby przyniósł szczęście


Idąc dalej uliczką dojdziecie do słynnego Manneken Pis, czyli siusiającego chłopca. Figurka nie powala rozmiarami. Pomimo to, została wielokrotnie sfotografowana przez przyjezdnych.

Nie jest to oryginalna figurka, gdyż pierwsza została skradziona. Jednakże i ona jest dość stara. Wykonano ją z brązu. Jak dobrze traficie posążek będzie ubrany w odpowiedni strój w zależności od okazji.


Przy okazji mamy w Brukseli też figurkę Jeaneke Pis- siusiającej dziewczynki, a nawet psa, ale  nie natrafiłam na nie.

Kiedy wyjdziecie przy Domu Króla, jak uliczka prowadzi i odbijecie bodajże w prawą stronę dobrniecie do Katedry św. Michała i św. Guduli. W jej wnętrzu mieszczą się wyjątkowe witraże oraz wg mnie ciekawa drewniana ambona. Oprócz tego umieszczono w katedrze relikwie św. Guduli, uważanej za patronkę Brukseli.



Podobno tutaj brał ślub Król Belgii Filip I z Matyldą (częściowo Polka, połączona w którejś linii więzami rodzinnymi z byłym naszym Prezydentem Komorowskim).

Do następnych miejsc doszłyśmy nieco na czuja, jak to się mówi. W każdym razie szłyśmy cały czas pod górę od  wspomnianej Katedry.  Po pokonaniu pewnego odcinka dotrze się do parku królewskiego.

Warto wejść na jego teren i nieco odpocząć. Znajduje się tam przyjemna fontanna, a z oddali widać Teatr Royal. Jest to park, który nie wieje pustkami. Ludzie tutaj spacerują albo biegają. Nawet w ciągu dnia, kiedy z reguły wszyscy powinni być w pracy.


Natomiast na przeciwległym końcu po przejściu na drugą ulicę zobaczycie Pałac Królewski. Jeśli traficie tam latem pomiędzy 22 lipca a początkiem sierpnia to, będziecie mieli możliwość zwiedzenia jego wybranych wnętrz. Podobno jest tam sufit pełen chrząszczy, ciekawe czy żywych...żartuję. :)


Oficjalnie pałac jest miejscem pracy króla, ale tam nie mieszka. Kiedy powiewa flaga znaczy się, że król jest na miejscu.

Idąc dalej mijając pałac po swojej lewej stronie dojdziecie do Placu Royal. Znajduje się tam Parlament Belgii, na samym środku pomnik króla Alberta I. Z dala widoczna będzie kopuła Pałacu Sprawiedliwości.


Od tego punktu kierując się na lewo dobrniecie do świetnego punktu widokowego na centrum miasta. Schodzicie w dół i widzicie "ogrody" Mont des Arts, a przy końcu po prawej stronie za drzewkami po prawej zobaczycie Zegar Palais de Congres.


Nie jest to zwykły zegar na jego "planszy" widnieją metalowe postacie znane z historii świata. Ponoć z ostatnich 2 tysięcy lat.



W taki oto sposób zakreślacie koło i wracacie do punktu wyjścia.

Do uliczek przy rynku można trafić poprzez ciekawą galerię św. Huberta. Nie jest dużych rozmiarów. Stanowi jedną "uliczkę" z oszklonym dachem. Po drodze będziecie mijać sklepy z belgijskimi słodkościami. Tylko uwaga, bo nie należą do najtańszych.

po wyjściu z galerii



NIECO O KUCHNI BELGIJSKIEJ



Nie można pisać o Brukseli nie wspominając o kulinariach tego miasta.

Zacznijmy od pubu Delirium, który trafił na listę światowych rekordów Guinnessa w ilości serwowanych gatunków piw. Było to w 2008 roku. Posiadał wówczas 2500 gatunków piw, teraz chyba nieco mniej.


Delirium pub znajduje się w jednej z uliczek odchodzących od rynku. Patrząc na pałac idźcie w lewą stronę, wśród tych uliczek znajduje się właśnie ten pub.

Zresztą krążąc po przyległych do rynku uliczkach traficie na nie jedną restaurację, czy pub. Jak w Poznaniu i tutaj macie duży wybór.

Będąc w Belgii nie sposób nie spróbować również belgijskiej czekolady. Jest jedną z najlepszych na świecie. Była ulepszana jakieś 200 lat temu przez pewnego syna aptekarza. Zresztą jest to pierwszy kraj w Europie, gdzie zaczęto ją wyrabiać.

Poza nią mamy też słynne gofry belgijskie. Wierzcie mi nigdzie nie jadłam lepszych. Opcji dodatków jest sporo i nie sposób przejść obok zupełnie obojętnie. Ja na pewno polecam zasmakować ich w pobliżu Manneken Pis. Cena według mnie była przystępna (około 3 euro). 


Do pozostałej dwójki dołączają frytki (około 5 euro). Bardziej przypominają te domowe, są grubsze niż te rodem z Mc Donalda. Tradycyjnie jada się je z majonezem, według jakiejś starej receptury.


Podobno mają wyborne owoce morza, ale ten przysmak już nieco kosztuje.

KRÓTKO O KOMIKSACH



W Brukseli niedaleko rynku na niektórych uliczkach napotkamy ściany pomalowane we fragmenty belgijskich komiksów. Takie, jak te poniżej. Musicie wiedzieć, że Bruksela została ochrzczona stolicą komiksów. Mieszka tu wielu twórców.

Belgia zresztą to kraj autorów takich znanych komiksów, jak Smerfy lub Asterix i Obelix, Tintin.


Powiem Wam jedno, choć nie było to pierwsze zagraniczne miasto, jakie zobaczyłam po raz pierwszy, to właśnie w Brukseli nie czułam się wyobcowana.

W pewien sposób miasto to bardzo przypominało mi Poznań. Może gdybym udała się poza główne centrum zmieniłabym zdanie, ale takie właśnie wrażenie towarzyszyło mi podczas całego pobytu.



  Jak podoba się Wam Bruksela? Macie gdzieś na świecie taki odpowiednik Waszego rodzinnego miasta?




10 komentarzy:

  1. Jest i street art:) a jakieś inne miejsce bardziej nieprzewodnikowe polecasz?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jako, że spędziłam tam niewiele czasu, trudno wskazać mi jednoznacznie jakieś miejsce. Na pewno zawsze polecam przejście się ulicami miasta niekoniecznie w samym centrum. Zobaczyć wtedy, jak ludzie mieszkają. Warto przejść się główną ulicą prowadzącą do największego dworca kolejowego Brukseli i zarazem Belgii (Brussel-Zuid, do samego dworca też warto zajrzeć, bo jest naprawdę spore i nowoczesne), która jest bardziej arabska niż belgijska a wśród nich lokale, gdzie człowiek zakosztuje innej kuchni. Mniej znane jest również podziemne muzeum Coudenberg, na które już nie starczyłoby czasu.

      Usuń
  2. Bruksela jest na mojej liście podróżniczych celów. Ciekawa jestem, jak kształtują się ceny noclegów i wstępu do obiektów turystycznych? Jakie są tam ceny wyżywienia?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W zasadzie to już temat na kolejny post :). W każdym razie ceny wstępów plasują się w granicach do 10euro, albo zobaczymy je za darmo jak Manneken Pis czy Parlament Europejski. Generalnie może nie jest tak drogo jak w krajach Skandynawskich, ale jest to już jakiś wydatek. Za nocleg nie płaciłam grosza bo korzystałam z opcji Couchsurfing :). Mogą jedynie przewidywać, że pewnie od 50euro/2os. w górę, ale nie chcę wprowadzać w błąd. Jedząc w restauracjach trzeba się liczyć z wydatkiem co najmniej 15 euro w górę. A przykładowo gofry w zależności od ilości dodatków w granicach do ok 5/6 euro. Wiadomo im dalej od centrum tym taniej.

      Usuń
  3. A dlaczego tak mało piszesz o ulicy komiksów? ;) Chętnie pooglądałabym więcej :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z prostej przyczyny komiksy, to nie do końca moja bajka :)
      Druga sprawa nie starczyło mi dość czasu i mojej towarzyszce podróży, aby skoncentrować się na konkretnym typie atrakcji. Mogę jeszcze sprawdzić, czy mam jeszcze jakieś zdjęcia komiksów, jak tak to chętnie dołożę tutaj do wpisu.
      Bruksela była nieplanowanym, ale jednocześnie niezmiernie miłym przystankiem w podróży do Portugalii i sądzą, że jeszcze odwiedzę to miasto w przyszłości.

      Usuń
  4. Byłam w Brukseli, ale właściwie szwędałam się tylko bez celu po uliczkach. Właściwie dopiero teraz dowiedziałam się co widziałam :D Street art mam do nadrobienia jeszcze.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też czasem tak mam, jestem gdzieś i widzę coś, ale nie zawsze wiem, gdzie to przyczepić. Tak czy owak takie spacerowanie bez celu też ma swoje plusy, odkrywasz coś o czym nie miałeś bladego pojęcia albo normalnie byś się tym nie zainteresował. :)

      Usuń
  5. A propos komiksów - w Muzeum Komiksu byłaś? :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak napisałam w jednym z poprzednich komentarzy komiksy to nie do końca sfera moich zainteresować. Potraktowałam to jako pewną ciekawostkę w Brukseli, bo nigdzie się z tym nie spotkałam. Dlatego też choć słyszałam o tym muzeum, to nie zawitałam do niego. Widzę jednak po zainteresowaniach tym tematem, że chyba warto poszerzyć horyzonty. :)

      Usuń