niedziela, 2 października 2016

JEDNĄ NOGĄ W BIRMIE

JEDNĄ NOGĄ W BIRMIE

Jesteście w stanie wyobrazić sobie, że przechodzicie przez granicę i odrębność kulturowa wręcz rzuca Wam się w oczy? Tak właśnie miałam odwiedzając przygraniczne miasteczko Tachileik w Birmie (Myanmarze), tuż za granicą tajską.

Docierając na samą północ Tajlandii, a konkretnie do miasta Mae Sai brakuje o krok byście znaleźli się w zupełnie innym kraju. Pomyśleć, że w pewnym sensie oba należą do tego samego regionu określanego jako Azja Południowo- Wschodnia. Jednocześnie tak różnorodnego.

GRANICA Z BIRMĄ

Było to dość wcześnie rano, gdzieś około 8 rano i wierzcie mi myślałam, że zamarznę. Jak się okazało północna część Tajlandii oraz Birmy we wczesnych godzinach potrafi być dość zimno. Było wtedy około 10 stopni, a ja miałam na sobie krótkie spodenki oraz bluzeczkę a` la bokserkę. Gdyby nie pewna osoba, która użyczyła mi swój szal byłoby ciężko.

JEDNĄ NOGĄ W BIRMIE


Na granicy panował spory ruch, ale innych odwiedzających nie widziałam. Udaliśmy się na przejażdżkę tuk tukiem, co stanowiło niezłą zabawę. Pędził dosyć szybko, a pasów bezpieczeństwa tam nie uświadczysz.

TUK TUKIEM W BIRMIE

Zatrzymaliśmy się najpierw przy świątyni buddyjskiej. Różniła się znacząco od tych w Tajlandii. Była skromniejsza i mniej złotych elementów w niej zauważamy. Wnętrze podobnie. Najbardziej zaskakiwało to, że główny ołtarz ustrojony był w świąteczne lampki. Trochę mi się to ze sobą "gryzło".

ŚWIĄTYNIA TACHILEIK
TACHILEIK 2
TACHILEIK MYANMAR
ZESPÓŁ ŚWIĄTYNNY BIRMA
ŚWIATYNIA BUDDYJSKA

DZIECI MNISI

 

Naprzeciwko mieliśmy okazję rzucić okiem na dom młodych mnichów. Były to naprawdę bardzo skromne warunki. Brakowało tam łóżek, leżeli właściwie na podłodze, mieli jakieś parawany z materiału spełniające rolę ścian. Sami ubrani byli w szaty typowe dla mnicha.

DZIECI MNISI
MNISIK TACHILEIK
TACHILEIK BUDDA
TACHILEIK DOM MNICHÓW BIRMA
DZIECI JAKO MNISI
TACHILEIK3

Później mielimy przystanek przy posągach mnichów oraz Buddy. Co ciekawe jego wizerunek miał zupełnie inne rysy twarzy. Podobno zależy to, od grupy etnicznej i co za tym idzie ich wyobrażenia Buddy.

POSĄG MNICHÓW

Tuż za nimi rozpościerał się widok na zamglone lasy Birmy. Natomiast po przeciwnej stronie można zobaczyć pagodę (stupę) Schwedagon. Dokładną replikę tej bardziej znanej w Rangunie.

Wchodzimy do niej od drugiej strony. Po drodze nie brakuje pojedynczych straganików oraz klatki z ptaszkami. Ptaki można uwolnić uiszczając niewielką kwotę. Jednak uświadomiono nas, że potem są z powrotem łapane.

PTAKI BIRMA

Przy wejściu czekają "strażniczki" nie przepuszczającego nikogo, kto miałby odsłonięte ramiona i nogi. W związku, z czym przywdziały mnie w odpowiednią spódnicę, bardzo "stylową".

PAGODA TACHILEIK

Obeszłyśmy pagodę częściowo, podczas czego towarzyszył nam chłopaczek z parasolem. Koniecznie chciał mnie osłonić od Słońca, a ja niekoniecznie miałam na to ochotę. Zwłaszcza, że w Słoneczku znacznie cieplej.

Z okolic pagody było widać też naszą drogą Tajlandię.

WIDOKI TACHILEIK

Po około 10 minutach znalazłyśmy się z powrotem w tuk tuku. Tym razem trafiliśmy do innej świątyni. Posąg Buddy miał również inne rysy twarzy i wykonany był z białego jadeitu. Z zewnątrz zupełnie budynek nie przypominał buddyjskiej świątyni. Była murowana, w kolorze seledynowym. Na zewnątrz był posąg słonia, aniołowie (nie tacy, jak u nas) i uśmiechnięci strażnicy trzymający tabliczkę z nazwą miejscowości.

TUK TUKIEM PO TACHILEIK
ŚWIATYNIA BIRMA
BUDDA

 Mnie jakoś niezbyt się podobała. Za to mój wzrok wędrował tuż za bramę. Wypatrywałam mieszkańców i czegoś bardziej interesującego. Na szczęście potem udaliśmy się na spacer.

STREET TACHILEIK
ŻYCIE TACHILEIK

ULICE TACHILEIK

 

Przeszliśmy jedną z biedniejszych ulic należącą do mniejszości tajskiej. Warunki życia pozostawały tam wiele do życzenia. Reszta miasta wcale nie odbiegała od reszty.

Oczywiście nasze pojawienie wywołało zainteresowanie. Pojawiły się słodkie dzieciaki, które przeszły z nami cały odcinek. Przy okazji dostały od nas po cukierku. Kochane nie wiedziały do końca, jak się zabrać za wywinięcie ich z papierka.

MNIEJSZOŚĆ TAJSKA TACHILEIK
HANDEL TACHILEIK
ULICA BIEDY BIRMA
ULICA MNIEJSZOŚĆ TAJSKIEJ TACHILEIK
CHILDREN TACHILEIK

PRAWDZIWY TARG

 


Dalej udaliśmy się na targ z prawdziwego zdarzenia. Tylko zapachy nie zawsze były przyjemne. Jedne kobiety sprzedawały owoce, inne szparagi czy ryby. Kilka kobiet miało charakterystyczne dla tego kraju białe policzki.

TARGOWISKO TACHILEIK
RYBY TARG TACHILEIK
KOBIETY TACHILEIK
THANAKA TACHILEIK
TARG WARZYWNY TACHILEIK


THANAKA

 

Służyć to ma ochronie przed Słońcem i wiatrem. W następnej kolejności ma pełnić funkcję wybielającą i wygładzającą. Smarowidło stosują zarówno dzieci, kobiety, jak i mężczyźni. Nazywane jest thanaką.

Powstaje ze sproszkowanego drewna z gatunku murraya lub limonic acidissima oraz wody. Niektórzy kupują już gotową thanakę.

TARG POD TURYSTĘ


Na koniec mieliśmy trochę czasu, aby pochodzić po innym targowisku. Jednak było ono stworzone typowo pod turystę. Jedyne co tam kupicie to podróbki czegokolwiek zechcecie. Niby tanie, ale tak nie do końca. Nie musicie się martwić o lokalną walutę, gdyż z racji bliskości granicy z Tajlandią można też płacić w bahtach. Mnie w zasadzie najbardziej zależało na magnesie i pocztówce.

DOMY TACHILEIK

Tutaj się zawiedziecie, nikt ich tam nie sprzedawał. Zastanawiam się, czy w ogóle są tam sprzedawane. Może w stolicy byłoby o nie łatwiej. Trudno powiedzieć.

Po kilku godzinach zwiedzania wracamy do pięknej Tajlandii, z ogromnym poczuciem niedosytu.

Nie sądziłam, że Birma mnie tak pozytywnie zaskoczy. Poza tym targowiskiem z podróbkami, oczywiście. A nawet nie widziałam jej w pełnej krasie i jej największych skarbów. Mam nadzieję, że prędzej czy później nie będę w Birmie przysłowiową jedną nogą, a obiema i będę mogła zapoznać się z nią bardziej dokładnie.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz