Manaca Iznaga brzmi dziwnie. Jednak nie jest to jakiś czarownik voodoo, tylko dawna plantacja buraków cukrowych. Znajduje się niedaleko Trynidadu, o którym będzie w późniejszym wpisie.
Otoczona przez wiejskie widoki, robi fajne wrażenie.
Na terenie dawnej plantacji znajduje się domostwo tamtejszych właścicieli, wieża, a po drodze oczywiście czyhają straganiki dla odwiedzających z tradycyjnymi koronkami i obrusami.
Wieża służyła kiedyś osobie kontrolującej stamtąd, pracę niewolników tejże plantacji. Wybijała również dzwonem początek i koniec ich pracy.
Ma ona 45metrów wysokości i choć z dołu tego nie widać, jest naprawdę wysoka. Skąd to wiem?! Wiem, bo weszłam na samiutką górę. Nie było to łatwe, bo schody drewniane a przejścia dość wąskie i należało uważnie stawiać kroki. Jednak było warto.
Z góry widać całą dolinę los Ingenios oraz wspomniany wcześniej pałac.
Pałac baronów cukrowych to jednopoziomowa budowla, a w środku mamy kilka pomieszczeń. Obecnie dość pustych. Idąc na wprost wychodzimy na "taras", gdzie mieści się maszyna do wytwarzania napoju z trzciny cukrowej z dawnych czasów.
Po chwili pojawiła się babcinka sprzedające za 1peso koraliki z nasion. Powiem Wam, że bardzo fajne i efektowne. Dlatego postanowiłam wspomóc babcinkę i zakupiłam, jako prezent dla mamy.
Niegdyś Kuba była usłana takimi plantacjami, kiedy w dużych ilościach eksportowano stąd wytwarzany z buraków cukrowych, cukier. Najpierw do USA, a po zachwianiu stosunków dyplomatycznych do ZSRR. Kubańczycy eksportowali do ZSRR cukier w zamian za ropę. Jednak potem i tego zaprzestano.
Gospodarka cukrowa zaczęła podupadać i zaczęto zamykać plantacje.
Z informacji zaczerpniętych z Internetu udało mi się doczytać, iż jakiś czas temu zawarto kontrakt z brazylijską firmą na produkcję cukru. Jednak, czy uda im się podnieść gospodarkę Kuby na nogi, nie wiadomo.
Obecnie możemy jedynie podziwiać pozostałości po tej prężnie rozwijającej się w przeszłości produkcji cukru.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz