wtorek, 4 lipca 2017

MOJA PIERWSZA FOTOKSIĄŻKA.


Niedawno przypadkowo trafiłam na ofertę przetestowania fotoksiążki od Saal Digital. Należało wysłać zgłoszenie, a odpowiednie osoby oceniały, czy dadzą tobie taką możliwość. Postanowiłam spróbować.

Należało spełnić parę wymagać. Była to oferta kierowana do nowych klientów, posiadających swój fanpage. Podałam przy tym uzasadnienie swojego zgłoszenia. Na koniec po otrzymaniu fotoksiążki zobowiązałam się do napisania recenzji w ciągu 14 dni.

Możecie być pewni, że recenzja była szczera. Na blogu nigdy nie przeczytacie nic, co nie byłoby zgodne z prawdą.

Fotoksiążki nie miałam wówczas żadnej, zawsze kupuję albumy i tradycyjnie wywołuję co jakiś czas zdjęcia. Jednak byłam ciekawa, jakby sprawdziło się u mnie takie wydanie.

Otrzymałam bon w wysokości 125 zł ( koszt przesyłki liczony dodatkowo). Mogłam jednak wybrać wersję droższą dopłacając różnicę.

Ponieważ nie chciałam nadto dopłacać wybrałam najmniejszą wersję 15 x 21 cm (A 5). Za najmniejszą możliwą liczbę stron (26) wydałabym 125 zł ( + koszt dostawy 20 zł). Jednakże zdecydowałam się dopłacić 10 zł, aby uzyskać 30 stron (+ koszty dostawy).

PROGRAM

 


Pobrałam darmowy program i zabrałam się do dzieła. Jest on bardzo intuicyjny, więc nikt nie powinien mieć problemu. Można wybrać dany szablon, ale że nie chciałam się ograniczać, to wybrałam pusty. Dzięki temu sama decydowałam, czy będzie miał jakieś marginesy, jaki układ i wielkość zdjęć.

Oczywiście wybór zdjęć, jak zawsze był strasznie ciężki. Każde zdjęcie piękne i noszące za sobą wspomnienia. Zwłaszcza, że całkiem świeże, bo robione właśnie w Ameryce Południowej.


Wybrałam raczej prostotę. Przede wszystkim były to poziome zdjęcia, dwa na jedną stronę. Jedynie kilka stron dalej nieco kombinowałam. Między innymi dlatego, że chciałam pomieścić wszystkie wybrane fotografie.

Dzięki temu, że program zaznaczał miejsca spadu, wiedziałam, jak prawidłowo zdjęcia umieścić. Bardzo duża zaleta.

Potem dodałam opisy i gotowe. Potem pozostało wysłać i czekać na dostarczenie.

CZAS OCZEKIWANIA

 


Musicie liczyć się z mniej więcej tygodniowym oczekiwaniem. Trzeba wziąć pod uwagę czas produkcji oraz czas dostarczenia. Kiedy już odebrałam przesyłkę i zobaczyłam efekt, nasunęły mi się słowa, że warto było czekać.

EFEKT KOŃCOWY

 


Byłam niesamowicie zaskoczona efektem. Nie sądziłam, że fotoksiążka będzie tak dobrej jakościSztywna okładka pozwoli zachować jej jakość na długo. Unikając wszelkich zagnieceń wynikających z licznego oglądania na przekroju lat.





Tak, jak było to napisane, papier na którym umieszczono fotografię jest sztywny i błyszczący. Kolorystyka zachowana została perfekcyjnie. Wiadomo, że jak wywołujemy zdjęcia to nie zawsze kolory są tak odwzorowane jak na pulpicie komputera. Jednak tutaj nie mam żadnych zastrzeżeń.

W dodatku jak rozłożycie strony, to nie ma problemu z przeciętymi stronami.


Jedyny malutki minus to niewielki kod producenta na wewnętrznej i zewnętrznej okładce z tyłu. Mogłam dopłacić (25zł), aby go nie było, ale zaryzykowałam. Na szczęście jest naprawdę mały (8:5 mm). Osobiście w niczym mi nie przeszkadza.



Pomimo, że jestem fanką tradycyjnych zdjęć, to z usług Saal Digital na pewno jeszcze skorzystam. Miałam okazję porównać ją z fotoksiążką mojego szwagra, która była dziełem innego producenta i tutaj z pewnością jakość wykonania wygrywa. Jeżeli w najbliższym czasie planujecie taką fotoksiążkę komuś lub sobie sprezentować, to śmiało u nich możecie to zrobić. Polecam bez dwóch zdań.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz